poniedziałek, 8 lutego 2010

5-7 luty Essel World

Nieraz siedzę przed tą klawiaturą i myślę o czym mam wam teraz napisać. Wierzcie mi jest tu wiele dziwnych rzeczy, o których jeszcze nie opowiedziałem. Mam zamiar zaskoczyć was raz po raz tymi dziwnościami nie z tego świata:) Tak naprawdę do większości z tych rzeczy się już przyzwyczaiłem i jest to dla mnie coś normalnego. Weźmy  na przykład proste zakupy w super markecie:) Żeby wejść do każdego większego sklepu należy przejść przez bramkę jak na lotnisku. Jak zapiszczy, a piszczy za każdym razem, bo wszyscy maja w kieszeni drobne i klucze:), należy poddać się kontroli osobistej. Kolejnym krokiem przed wejściem do sklepu jest kontrola bagażu, a następnie zamknięcie wszystkich luźnych w specjalnie plombowanej torbie. Przy kasie każdy paragon musi być ostęplowany i podpisany przez kasjera. Z takim to paragonem udajemy się do ochrony przy wyjściu, która to sprawdza twoje zakupy i po raz drugi przybija pieczątkę do twojego paragonu. Następnie twoje rzeczy uwalniane są z zapląbowanej torby.
Takich przykładów jest tysiące. Będę się starał co jakiś czas uraczyć was nowym zadziwiającym zachowaniem Hindusów. Teraz możemy powrócić do głównego wątka mojej opowieści, a mianowicie kolejnego weekendu. Tak się składa, że w te 2-3 dni w tygodni dzieje się najwięcej. W pozostałe dni to tylko praca, dom, rozmowa ze znajomymi, rodzicami może jakieś piwko albo film:) Za to w weekend dzieje się jak zwykle dużo. W piątek po pracy pojechaliśmy do pubu Blue Waters. Lekko ekskluzywny lokal z pięknym tarasem na dachu. Jest to idealne miejsce do pogadania przy piwku i zapaleniu shishy:) Gdyby nie ten okropny smog, byłby super widok na gwiazdy i panoramę miasta:) Podczas powolnego sączenia browarka wpadliśmy na pomysł kolejnej weekendowej eskapady. Essel World największy prak rozrywki w Mumbaiu.

Rano o 7 30 pobudka, żeby dojechać i nie stać w kolejkach za biletami i głównymi atrakcjami. Po dotarciu na miejscu okazało się, że park ten nie jest taki jak sobie go wyobrażałem. Mówiąc w skrócie, zbudowali go z 20-30 lat temu i w takim stanie jest do teraz, bez żadnych nowych atrakcji. Oczywiście nie mówię, że było źle. Wręcz przeciwnie super zabawa i niezapomniane wrażenia. Chociaż wam powiem, że po paru przejażdżkach  miałem takiego kręcioła w głowie i w żołądku, że w trakcie pewnego zjazdu o mało co nie oddałem śniadania na kolegę:) Największą frajdę sprawił mi Water Slide:)
 

Po wyjściu z tej kolejki człowiek jest cały mokry. Koszulka spodnie buty. Wszystko nadaje się do wykręcenie. Całe szczęście w tym upale po godzinie byłem totalnie suchy:)


Wieczorem urodziny naszego kolegi z Niemiec. Na początku przedbiegi w domu a następnie wyjście na miasto. Kolejna udana impreza w Bombaju:) Szkoda tylko, że w niedziele musiałem wstać o 7 bo trzeba iść do pracy. 9,5h męczarni. Oczy same mi się zamykały, ale przez cały czas walczyłem. Było nas tylko 3 w biurze. Po paru godzinach wyjątkowo nudnej pracy zrobiłem sobie przerwę. Patrze a na fotelu kima sobie mój przełożony. Skandal on na pewno nie miał tak ciężkiej nocy jak ja:) No nic co mi pozostało...  Tylko brać przykład z ludzi wyższych rangą ode mnie:) Hmmm nie ma to jak godzinka leżakowania w pracy:)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz