piątek, 28 maja 2010

Tinki Winki i przyjaciele:)

W końcu zdobyłem parę zdjęć, żeby pokazać wam co najbardziej szokuje mnie w Indiach. Pamiętam jak zobaczyłem to pierwszy raz!!!!! Szok co oni robią, dlaczego czy im już wszystkim odbiło. Później okazało się, że jest to jak najbardziej normalne zachowanie. Niestety dla mnie to ciągle jest szok, za każdym razem kiedy to widzę. Pewnie zastanawiacie się o co mi chodzi. Zobaczcie sami....
Taki obrazek widzi się codziennie. Nie wiem czy to ma związek z brakiem relacji damsko - męskich, ale gdzie się nie obrócisz widzisz kolesi trzymających się za ręce, lub obejmujących się. Jak im powiesz, że to gejowskie to są wielce obrażeni. Oni są przyjaciółmi a tu największą oznaką przyjaźni i męskości jest spacer po ulicy trzymając kolegę za rękę. Dla mnie masakra ale tak tu jest...

A najlepsze jest to, że oni mają szósty zmysł i wykrywają, że ktoś chce im zrobić zdjęcie. W już masz aparat wyciągnięty i nagle oni się obracają, puszczają rączki i zdjęcie się nie udało. Ja osobiście nie uchwyciłem tego zjawiska moim aparatem. Chłopaki zawsze w ostatniej chwili się płoszą:) Ale całe szczęście paru znajomym się udało. 
Nie zależnie czy jesteś młody czy stary, rączka i partnerstwo musi być. Indie to jest raj dla gejów. Tu by się wtopili w tłum i nikt by się nawet nie zorientował. 



wtorek, 18 maja 2010

14-16 maja Powrót na Goa - Palolem


Już dawno nigdzie nie wyjeżdżałem. Ostatni raz to na początku kwietnia na konferencje AIESECu w Lonavla. Po 1,5 miesiąca spędzonego w Bombaju, bez żadnego odpoczynku, odpracowując wyjazd na południe. Zacząłem mieć małą załamkę. Do tego nie byłem jeszcze na ślubie mojego przyjaciela (Jeszcze raz wszystkiego najlepszego dla Piotrka i Anii). Wszystkie te czynniki spowodowały, że zmobilizowałem się i ruszyłem na odpoczynek na Goa. Zebrała się duża grupa ludzi. Było nas około 15.
W 12h podróż wybraliśmy się pociągiem. Znowu 2 klasa Sleeper. Myśleliśmy, że tym razem będzie dobrze jak zawsze. Niestety tym razem się pomyliliśmy. Pociąg był tak zatłoczony, że ludzie nie chcieli nas wpuścić do środka. Co za chamstwo ludzie bez biletu blokują miejsca uczciwym pasażerom. Agresywnie wbiliśmy się do pociągu depcząc wszystko i każdego po drodze. Jeszcze tak wkurzony na Hindusów nie byłem jak wtedy. Z nerwów musieliśmy skalać nasz piękny polski język, wulgarną mową. Po ryknięciu wiązanki 'polsko-hindi przekleństwa dla początkujących" zrobiło się miejsce, żebym ruszył nogą. Wykorzystałem tą sytuacje i naparłem cała masą na przód. Cały spocony i obolały dotarłem ma swoją kuszetkę:) Wywaliłem wszystkie siedzące na niej osoby i czekałem aż reszta znajomych dojdzie do mnie. Po 15 min wszyscy siedzieliśmy już na swoich miejscach. Takiego tłoko jeszcze nigdy w życiu nie widziałem, a widziałem wiele w Bombajskich pociągach:) Po poł godziny jakby atrakcji było mało 10metrów od nas jakiś kloeś dostał padaczki. Nikt nie chciał mu pomóc. Nawet kiedy już mu lekko przechodziło i cały trzęsący próbował się ruszyć do okna, nikt nie pomógł. Dopiero kiedy Romeo rykną na nich, że mają go przepuścić do nas do okna  coś w nich pękło i zaczęli mu lekko pomagać. Strasznie nieczuli ludzie...

Dosyć już o rzeczach nieprzyjemnych. Przenieśmy się do Palolem najładniejszej plaży na Goa:) Ten biały domek na zdjęciu jest mój:) Jedyne 300RS (18zl.) za cały 3 osobowy domek na plaży:) Rano człowiek się budzi, wychodzi na taras, widzi cudowny ocean, palmy, złoty piasek i woła do kelnera z baru obok "piwo" i po sekundzie dostaje zimniutkiego Kingfishera za jedyne 1,50zl:) Jednym słowem żyć nie umierać:)
Zaraz będę słyszał od rodzinki jaki alkoholik ze mnie:) Dlatego chciałbym pokazać że nie zabrakło mam też inteligentnych rozrywek:) Partia szachów niestety przegrana przeze mnie:) Ale co się dziwić w końcu to w Indiach wymyślono szachy... 

Ahh spokój i cisza tego mi było trzeba, żeby naładować baterie bo męczącym Bombaju. Gdyby tak można siedzieć i nie pracować, jak było by wspaniale. Dobra książka drink i czujesz się jak w niebie:)


Z wyjazdem na Goa mieliśmy dużo szczęścia. Było to już po sezonie. Obecnie w Indiach jest za gorąco, żeby gdziekolwiek podróżować. Prawie zero turystów, a w niektórych miejscach zaczęli już rozbierać domki przed monsunem. Z tego co się dowiedziałem w ten weekend już nic na plaży nie będzie. Wszystkie drewniane chatki zostaną rozebrane:) 


Oprócz ciągłego odpoczynku i imprezowania, znaleźliśmy trochę czasu na turystykę aktywną. Wypożyczyliśmy kajaki i wiosłowaliśmy na falach oceanu. Tym razem na Goa nie było żadnych ekstremalnych przygód:) Trochę zaczynam tęsknić za nimi. Tak to mógłbym się podzielić z wami jakąś mrożącą krew w żyłach opowieścią a tak nic:)
Pozdrowienia z szalonego Goa. Mam nadzieje, że jeszcze tu raz wrócę po monsunie:) 

  

środa, 12 maja 2010

8 maja Konferencja z okazji dnia UE


Wspólnie z AIESCiem i przy ogromnym wkładzie naszego nadwornego organizatora Romeo, udało się nam zorganizować konferencje poświęconą Unii Europejskiej. Parę dni wcześniej w jednej z większych krajowych gazet ukazał się artykuł promujący nasz event. Konferencja miała za zadanie przybliżyć Hindusom wiedzę o Europie i nie tylko. Poprzez interaktywne zadania ludzie dowiadywali się o różnicach kulturowych i możliwościach pracy i edukacji w Europie. 

W organizacji stoisk z biuletynami włączyły się ambasady i konsulaty. Najbardziej prężnym krajem okazała się Polska:) Jak zwykle nasz konsulat nas nie zawiódł. Pani Agnieszka Bylińska żona Pana Konsula Generalnego, sam pofatygowała się przywieść nam wszystkie potrzebne materiały, za co serdecznie dziękujemy. 
Konferencja była podzielona na dwa etapy. Pierwszy slajdy i prezentacje, a drugi interakcja. Uczestnicy konferencji zostali podzieleni na grupy. W każdej grupie było paru obcokrajowców. Poprzez rozmowę na określone tematy Hinduska młodzież dowiedziała się wielu ciekawych rzeczy na temat innych krajów.

Konferencje zaliczam do udanych. Mam nadzieję, że w przyszłości będziemy mieli okazje zorganizować więcej podobnych event'ów. Oprócz tego, że uświadamiałem ludzi o innych kulturach, sam nauczyłem się czegoś nowego.  Naprawdę bardzo miło będę wspominał to sobotnie popołudnie.
Oczywiście po konferencji była kolejna impreza w klubie. Ale to już inna bajka.....:)


 

piątek, 7 maja 2010

5 maja Kariera Tłumacza:)

W Bombaju jeśli chodzi o dodatkową prace to kobiety mają łatwiej. Prawie wszystkie jeżdżą na różnego rodzaju promocje, wesela i  imprezy. Wystarczy, że jest się białą kobietą i droga modelki stoi przed tobą otworem:) Moja  na pierwsza dodatkowa fucha w Bombaju, nie polegała na serwowaniu drinków czy witaniu gości. Rzuciłem się od razu na głęboką wodę. Zadzwoniła do mnie hinduska koleżanka Soma z zapytaniem czy nie chciałbym tłumaczyć spotkań biznesowych. Okazało się, że Wielkopolski Urząd Marszałkowski zorganizował "Misje Gospodarczą" do Indii. Moim i Radka zadaniem było wspomaganie niektórych firm w tłumaczeniu z Polskiego na Angielski i odwrotnie. Wszystkie spotkania odbywały się na południu Bombaju w World Trade Center.
Niestety nie mam na razie zdjęć ze spotkań, ale jak jakieś dostane to umieszczę na blogu. Zostałem przydzielony do pomocy firmie GEO-BUD z Poznania. Firma zajmuje się geodezją i pomiarami. Dobrze, że mój brat studiuje Budownictwo i czasami opowiada o swojej branży:) Dzięki temu miałem pojęcie jak to wszystko wygląda. Spotkanie polegały na tym, że do naszego stolika podchodziły zainteresowane firmy, siadały i przedstawiały swoją ofertę a my swoją. Naprawdę ciekawe doświadczenie. Dużo się nauczyłem i myślę, że wypadłem dobrze w roli tłumacza. Wieczorem jeszcze tylko Coctail Party z Urzędem Marszałkowskim i konsulatem:) Teraz już wszystko odbywało się na luzie. Dobre jedzenie, drinki i ciekawe towarzystwo. Poznałem rektora UAM, Polibudy i wiele innych ciekawych osób. Warto było zrobić coś innego w tym Bombaju. 


Tak dla ciekawości, to jest widok z WTC. Bogactwo i wielki biznes graniczy z biedą. Typowy widok w Bombaju. Jeżeli ktoś z wasz czytał książkę "Shantaram" (dostępna też w języku polskim) to część akcji dzieje się własnie w tym slumsie. Jeśli ktoś nie miał przyjemności przeczytać tej książki to zachęcam do tego. Naprawdę warto:)

poniedziałek, 3 maja 2010

1 maja Dharavi trip:)

W tym roku mój weekend majowy maił tylko 2 dni. Sobota i niedziela:) Dla mnie to było mega dużo gdyż od miesiąca pracuje 6 dni w tygodniu odpracowując moją wycieczkę na południe:) Korzystając z danego mi czasu zorganizowałem wycieczkę do Dharavi:)
Dharavi jest to 2 największy Slums na świecie:) Mieści się w samym centrum Bombaju. Granice tego terenu układają się w kształt serca, dlatego mówi się, że Daravi jest sercem Bombaju. Nasuwa się teraz tylko jedna myśl... Jakie serce taka i reszta ciała. W tym przypadku brudna, zatłoczona w niektórych miejscach toksyczna:)  
Dharavi zajmuje powierzchnie przeciętnego Polskiego osiedla, z tą różnicą, że nie żyje tu 15 000 ludzi tylko 2,5 miliona:):):) to 2 razy więcej niż w Warszawie. Według nieoficjalnych statystyk w Bombaju żyje 24mln ludzi z czego 55% żyje w slumsach, dla ciekawości dodam ze slumsy zajmują tylko 8% powierzchni miasta. Teraz możecie sobie wyobrazić jak tu jest tłoczno:)

Podczas wycieczki na slums nie wolno używać aparatów dlatego wszystkie zdjęcia jakie tu pokazuję są ściągnięte z internetu. Może wam się wydawać, że taki slums to tylko syf i bieda, że taki teren w centrum można by było lepiej wykorzystać. Może i prawda ale Dharavi ma także inną stronę. Jest to jedno z najbardziej produktywnych miejsc w Bombaju. Drugi największy w Indiach producent wyrobów skórzanych. Tu szyje się dla takich marek jak Gucci, Prada itd. Manufaktura za manufakturą. Do tego miejsca sprowadzane są plastikowe butelki z USA w celu recyklingu.
Dharavi to jest miejsce biznesu. Może wygląda strasznie, ale ludzie to miejsce kochają. Nasz przewodnik pokazywał nam domki z blachy mniej więcej 2x2m gdzie żyją bardzo bogate rodziny. Ludzie ci mają mieszkania w najdroższych dzielnicach Bombaju ale poprzez sentyment nie mogą się wyprowadzić. W Indiach ludzie lubią żyć na kupie. Wszystko robić razem. Nieraz 8 osobowa rodzina mieszka w pokoju mniejszym od mojego:)  
 

Ostatnio czytałem artykuł na internecie, że więcej ludzi w Indiach ma dostęp do komórki niż do ubikacji:):):) Ciężko to sobie nawet wyobrazić, ale taka jest prawda. Wycieczka po slumsie była bardzo pouczająca. Uważam, że każdy kto ma okazje powinien tu przyjść i zobaczyć to na własne oczy. Takiego brudu jak tu jest to jeszcze nigdy na pewno nie widzieliście. Ja nie rozumiem tylko jednego.... Dlaczego Ci ludzie nie chcą żyć w czystym środowisku!!!!