poniedziałek, 1 marca 2010

26 luty Goodbye Iwona Przemo & Fernando

Wiem moi drodzy czytelnicy, że nie było mnie tu przez 1,5 tygodnia. Pewnie z niecierpliwością czekacie na kolejne moje przygody:) Są dwa powody mojego nie pisania... Po pierwsze nic miałem czasu a po drugie nic ciekawego się nie wydarzyło:) aż do teraz... Pożegnań nadszedł czas, moi drodzy współlokatorzy opuszczają ten zatłoczony Mumbai. Fernando rusza na 2 tygodniową wyprawę po Indiach a Iwona i Przemo na 2 miesięczną po Azji:) W związku z ich wyjazdem Radek Ashlee i ja postanowiliśmy kupić im jakieś pamiątki. Każdy z nich dostał po kolażu ze zdjęciami, a oprócz tego Iwona dostał szal Przemo koszulkę do krykieta a Fernando...... No własne co mu kupić?? W piątek w pracy wpadłem na wspaniały pomysł. Flaga Indii z podpisami wszystkich znajomych z Bombaju. Tylko gdzie tu można kupić flagę?? Idę do szefowej się zapytać. Nana powiedziała, że fajny prezent i zawołała 2 kolegów z pracy żeby pomogli mi kupić flagę. Ucieszyłem się bardzo, ale moje szczęście nie trwało jednak długo. Jak poszła szefowa kumple spytali się mnie po co mi flaga, no to im wytłumaczyłem.... No i się zaczęło. Prawie godzinne lamentowanie dlaczego ja chce podpisywać ich piękną flagę. Za to grozi mi więzienie. Nagle cała firma wiedziała, że Bart chce kupić flagę podpisać ją a co najgorsze podarować ją obcokrajowcowi:) Musicie wiedzieć, że hindusi są mega strachliwi (szczególnie ten jeden koleś z mojej pracy). No i po godzinnych pertraktacjach stwierdzili, że nie kupią mi flagi bo nie chcą iść do więzienia za podarowanie flagi osobie innej narodowości:) Co mi pozostało... wziąłem portfel i poszedłem sam poszukać flagi. Patrze a na rogu sklep żeglarski. Wchodzę pytam się o flagę a oni bezproblemowo mówią żebym poszedł za nimi:) Idziemy na drugą stronę ulicy do malutkiego zakładu krawieckiego. Okazuje się, że jest to mała manufakturka, w której szyją flagi na statki. Pokazali mi parę rodzajów flag, duże małe średnie świecące matowe itd. Bez żadnego problemu kupiłem i co najważniejsze nikt nie poszedł do wiezienia:)

Impreza zaczęła się o 22. Na początku przyszło 20 chłopa z Przema firmy:) Coś dziwnego hindus przyszedł na czas:) Szkoda, że wszyscy praktykanci się spóźnili :) Pierwszy raz byłem na takiej imprezie. Styl był dokładnie taki jak na amerykańskich filmach. Przyszło grubo ponad 40 osób:) Oczywiście większości nie znałem. Panuje tutaj ciekawy zwyczaj. Podczas urodzin i innych świąt kupowany jest tort. Jego przeznaczeniem nie jest zaspokojenie żołądka, wręcz przeciwnie.
Jak na starych komediach. Najśmieszniejszy skecz zawsze był z tortem na twarzy:) Słodka jest wojna gdzie amunicją jest tort i szampan. Jedyny minus tego wydarzenia to brudna śmierdząca i klejąca się podłoga:) Dobrze, że mamy Chinkę w pokoju, która ogarnęła rano ten syf:):):)

Impreza trwała do białego rana. Tańce śpiewy a nawet trochę historii Rumuni wygłaszanej przez naszego nowego kolegę z Rumuni- Romeo:) Powiem wam, że to była chyba najlepsza domówka na jakiej byłem:) Przebija nawet imprezę po maturze u Anety:)


Obudziłem się z samego rana. Oczywiście nie z mojej woli:) O 8 zostałem obudzony przez Ostick, która pytał się mnie kto posprząta podłogę.... HEHE głupie pytanie wiadomo, że nie ja:) Ja jeszcze śpię:) Resztę dnia spędziliśmy na zakupach w centrum. Pokupowałem parę prezentów na święta. Teraz tylko muszę zrobić paczkę i wysłać. Zakupy połączone były z zwiedzaniem Bombaju. Odwiedziłem największą pralnie miejska na slumsie.

Prawie każde pranie jakie oddajesz do pralni trafia tutaj. Mama się mnie kiedyś zapytała czy mają pralnie chemiczne. Droga mamusiu oto moja odpowiedz TAK jak widać na załączonym obrazku:) Wiem, że wam może się wydawać, że jest tam straszny syf, ale to są Indie tu tak jest. Zaraz koło tego slamsu stoją wielkie szklane drapacze chmur:) Bieda i bogactwo różnice są straszne. 

1 komentarz:

  1. Bartosz!! Jak mogłeś? Prosto w moje stęsknione serce!! Że niby lepsza impreza niż u mnie????

    OdpowiedzUsuń