czwartek, 23 września 2010

Ganpati Festival:)

Zapewne pamiętacie z moich poprzednich blogów jednego z ulubionych bogów Hinduskich- Ganesh. Dzisiejszy post poświęcony właśnie tej istocie:) Przedstawiam wam boga szczęścia i dobrobytu- Ganpati:) (jedno z jego imion)
 Jedną z moich ulubionych historii jest opowieść o tym jak to się stało, że Ganesh ma głowę słonia. Zapraszam do wysłuchania tego krótkiego opowiadania.
Ganpati jest synem Shivy i Parvati. Urodził się w całkiem normalnej formie pomimo tego, że jego ukochany tatuś, jeden z 3 głównych bogów, jest niebieski:) Ganesh był ulubieńcem mamusi, taki mami synek:) Pewnego razu Parvati wybrała się do łaźni, zabrała ze sobą swojego ukochanego synka i kazała mu pilnować wejścia. Zabroniła mu wpuszczać kogokolwiek:) No niestety w pewnym momencie tatuś chciał dołączyć do mamusi, w jakim celu tego nie wiemy......:) Oczywiście na warcie stał nasz dzielny Ganpati i twardo zabronił ojcu się zbliżać. Między tymi dwoma doszło do sprzeczki, która zamieniła się w wielką wojnę. Shiva wysyłał zastępy demonów aby pokonały Ganeshe. Niestety dzielny młody bóg pokonywał wszystkie przeszkody. W końcu na pomoc zdesperowanemu ojcu przyszedł jego brat Vishnu (obrońca świata). Wraz z jego pomocą Shivie udało się zabić własnego syna.... Kiedy Parvati wyszła z kąpieli zobaczyła ciało swojego ukochanego dziecka całe we krwi. Przerażona matka zaczęła płakać i oznajmiła swojemu mężowi, że nie dopuści go aż nie przywróci życia ukochanemu synkowi. Cóż biedny Shiva mógł począć, powiedział Pravati, żeby przyniosła mu głowę pierwszego zwierzęcia jakie zobaczy na swojej drodze:) Tak się stało, że był to młody słonik. Shvia za pomocą magi i zaawansowanych metod chirurgicznych umieścił głowę słonia w ciele swego syna i tym samym przywrócił go do życia:)
Przez fakt, że nasz drogi Ganesh wrócił do nas z drugiego świata stał się on symbolem szczęścia, wiary w to, że można nawet śmierć przezwyciężyć:) No i oczywiście reszta ciała wskazuje, że żył on sobie w dobrobycie i raczej nigdy nie głodował:)
Może skończymy z mitologią i przejdziemy do opisu jednego z najważniejszych świąt w Indiach. Ganpait Festival to 11 dni świętowania i dziękczynienia Ganeshy za całe dobro, które sprowadził na świat. Jest to bardzo kolorowe święto, może nie tak bardzo jak Holi ale i tak na ulicach nie zabrakło ludzi rzucających kolorowym proszkiem w przechodniów:) całe szczęście tym razem udało mi się uniknąć tej przyjemności kiedy twoja skóra przybiera wszystkie kolory tęczy:)
Na każdej ulicy do połowy sierpnia zaczęły się budowy platform, na których 11 dni temu stanęły monumentalne posągi Ganeshy. Towarzyszyły temu śpiewy, tańce i modlitwa. Wszystko w jednym w końcu Ganpati to taki bóg i do tańca i do różańca:)
Skąd się wzięła idea tego święta. W czasach kiedy Brytyjczycy rządzili w Indiach panowała ogólna cenzura i brak swobody mówienia. Pewnego razu w XIX wieku jeden z polityków podczas świętowania na swojej scenie zaczął umieszczać ukryte przesłania dla hindusów, żeby w końcu się zmobilizowali i wyrwali się Brytyjskiej tyranii. Pomysł ten spodobał się Indianą i szybko rozprzestrzenił się z Bombaju na cały kraj. Do tej pory święto to ma w sobie trochę politycznego ducha. Większość partii prześciga się, która za sponsoruje więcej, większego lub najładniejszego Ganeshe w mieście. Na wszystkich ulicach znajdują się plakaty z głównymi kandydatami partii i Idolami Ganpatiego:)
Ogólnie to prawie każda społeczność przygotowuje swoją własną scenę. Przez ten czas ulice przystrojone są lampkami tak jak u nas na Boże Narodzenie:) Wszytko jest piękne i kolorowe. Na ołtarzach znajdują się posągi Ganeshy w każdych rozmiarach. Większość przeważnie jest ok 2m. Znajdują się też takie które osiągają rozmiar ok 10m. Najbardziej znanym jest Lalbaug Raja, żeby go zobaczyć trzeba było stać cały dzień w kolejce, a w weekend nawet cały dzień i całą noc. Na pewno robił wrażenie, ale z powodu tłumów zrezygnowałem z oglądania:)
Codziennie przez 11 dni przy scenach odbywają się puje po których zazwyczaj następuje zabawa. Głośne bębny, śpiewy i fajerwerki rozbrzmiewają w każdym zakątku Bombaju. Nieraz wydaje się, że ktoś strzela z kałasznikowa. Całe szczęście są to tylko petardy.
Po 11 dniach następuje najciekawsza część uroczystości- topienie Ganeshy, które ma symbolizować ponowne odrodzenie.  Przez cały dzień miasto jest sparaliżowane. Z każdej sceny znikają posągi. Ludzie wciągają je na wozy, ciężarówki a najmniejsze idole noszone są w ręce. Tak zaczynają się długie procesje pełne kolorów i tańca:)
Przy najważniejszych plażach Bombaju tłok jakich mało. Wszędzie unosi się zapach kadzideł używanych podczas pujy. Przynajmniej zabija to zapach potu, którym przesiąkł cały tłum podczas tych upalnych dni:)
Ogromne posągi spychane były do wody, gdzie pozostaną, aż prąd morski nie wyrzuci je znowu  na plaże:) Pobyt w tym miejscu robi ogromne wrażenie. Dziesiątki Ganeshy stoją w wodzie a między nimi pływają hindusi. Tak na marginesie woda w Bombaju nie nadaje się do kąpania. Jest brudna, czarna i śmierdząca. Widocznie im to nie przeszkadza. W końcu każdy Ganpati błogosławi miejsce, w którym stoi:) To tak jak pływać w wodzie święconej:):):)
 Happy Ganpait:)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz