sobota, 16 stycznia 2010

16 stycznia Polski gwałciciel na indyjskiej ziemii:)

Piątek okazał się dniem wolnym od pracy. Obijałem się cały dzień. Żadne znaki na niebie i ziemi nie zwiastowały nadchodzących wydarzeń. Wieczorem pojechaliśmy na Oshivara flat do naszych znajomych. Standardowe spotkanie przy shishy i alkoholu. W związku z tym że na następny dzień musiałem do pracy jechać postanowiłem wcześniej wrócić do domu. O godzinie 23 30 wraz z moimi znajomymi w osobie Fernanda i Przemka wyjechaliśmy do naszego mieszkania na Yari road. Jazda rikszą była bardzo przyjemna. Znajomi siedzący po zewnętrznych stronach postanowili przybić sobie piątke nad dachem rikszy. Sytuacja ta trwała może ok 2min. Podczas jazdy rikszą jadąca ze swoim bratem dziewczyna zwróciła nam uwage ze tak nie mamy robić bo zadzwoni na policje:) Na to Przemek odpowiedział "Whatever". Nagle motor zablokował nam droge. Wysiada brat i jak to bywa w Indiach nie wiadomo jak i skąd otacza nas tłum ok 20 osob. Nie pozwalają rikszażowi dalej jechać. Kopią w riksze próbują nas kopać. Chcą nas publiczne zlinczować... (Przez tego posta będę miał marudzone do końca wyjazdu że mam się dobrze zachowywać). Całe szczęście - bądź nie, za chwile pojawia się policja. Jedziemy na komisariat. Za nami z 10 osób które chcą złożyć zeznania. Zostajemy posądzeni o MOLESTOWANIE SEKSUALNE!!!!!!!!!!!!!!!!!!! Co jak gdzie kiedy z kim?????? Koleś z motoru mówi że Przemek dotykał jego siostry. Że co....?? W końcu brat się przyznaje ze nic się nie stało ale mieliśmy taki zamiar i on to wie na pewno.... Sami telepaci tu mieszkają. Zabrali nas do innego pokoju. Przesłuchiwali nas prawie 4h:( Nie chcąc od nas żadnych dowodów i paszportów. Później wsadzili do samochodu i odwieźli do domu. Na następny dzień gadałem z o tym z szefem. Powiedział ze nie mam się bać że nic się nie stało że to w Indiach normalne ze byliśmy tak długo na komisariacie. Chcieli nas przetrzymać tak długo aż nie wpadniemy na pomysł że może po 100 rupii im dać. Kto by pomyślał.... Całe szczęście byłem wczoraj na imprezie u konsula generalnego (o tym napisze później) i powiedział że nie mamy się bać i dzisiaj napisać do niego pismo z wszystkimi szczegółami. Dobrze że Polska sie o nas troszczy za granicą:)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz